zbigniewkobylanski zbigniewkobylanski
600
BLOG

Brzostek - historia pewnego powrotu (opowiedziana przez złośliwego drania)

zbigniewkobylanski zbigniewkobylanski Społeczeństwo Obserwuj notkę 0


Zbigniew Kobylański


 



Brzostek – historia pewnego powrotu

(opowiedziana przez złośliwego drania)

 

      Brzostek to miasteczko w woj. podkarpackim. Mimo, że pierwsze wzmianki o tej miejscowości pochodzą z XII wieku nie zaciekawia jakąś szczególnie interesującą historią, czy zabytkami. Ma za to inną ciekawą dla mnie historię, choć nie wyjątkową.

      12 sierpnia 1942 roku Niemcy wymordowali prawie całą ludność żydowską tego miasteczka. Prawie, bo uratowało się kilkanaście osób, którym pomogli współmieszkańcy Polacy. Nie, nie mam zamiaru rozpisywać się o bohaterstwie Polaków i o całej tej historii, mnie interesują sprawy bardziej przyziemne, lecz może jednak nie tak bardzo nieistotne, jakby się wydawało

      25 kwietnia 2017 roku wyemitowano w TVP3 film o prof. Jonathanie Webberze z Oxfordu, który jest potomkiem, jednej z uratowanych z pogromu osób. Nie chcę zanudzać was opowiadaniem całej historii, nadmienię jedynie, że celem powrotu profesora do miasteczka było odtworzenie zniszczonego kirkutu (żydowski cmentarz). Profesor odnalazł również innych, ocalonych z pogromu, potomków rodzin żydowskich i ściągnął ich na jego otwarcie. Z wypowiedzi i Polaków, i Żydów chcę przytoczyć tylko dwie, lecz bardzo charakterystyczne.

      Jedna z rozmówczyń – Żydówka, która przeżyła pogrom, uratowana przez polskich znajomych, opowiada swoją historię, pełna podziwu i wdzięczności dla ludzi ratujących Żydów, którzy przecież wiedzieli, że grozi im śmierć wraz z całą rodziną. Wspomina również czasy szkolne, gdzie Żydzi i Polacy siedzieli w jednej ławce, przyjaźnili się – to samo mówią inni uczestnicy rozmów. Jako „przebitka” pomiędzy tymi wspomnieniami pokazana jest inna Żydówka (młoda około 20 – 25 lat, filmowana najprawdopodobniej w mieszkaniu w Izraelu) i jej wypowiedzi na temat Polski, i Polaków.

      Z ironiczno-pobłażliwym, wszystko-lepiej-wiedzącym uśmieszkiem dzieli się z nami swoją wiedzą. Mówi: – przecież we Francji, Anglii, czy innych krajach, też żyli Żydzi, ale tylko w Polsce powstały obozy koncentracyjne. W podtekście wybrzmiało wyraźnie, że to Polacy pozwolili na to, a nawet sami je wybudowali.  

      Chciałbym z tą młodą damą, jak i z innymi podobnie myślącymi, i o podobnej mentalności, podzielić się cząstką swojej wiedzy na ten temat, która jest zresztą ogólnie znana. Dlaczego w Anglii nie było obozów koncentracyjnych? Przecież wszyscy (rozgarnięci) dobrze wiedzą, że Anglia nie była ani jednej minuty pod okupacją Niemiecką, a Anglicy nie wpadli na taki pomysł. Obozy koncentracyjne powstały już na długo przed II Wojną Światową na terenach całych Niemiec – i to jest też ogólnie znany fakt. Jest też ogólnie wiadomo, że największe skupisko Żydów znajdowało się na terenach polskich, gdzie Żydzi znaleźli swoje miejsce (może nawet ojczyznę) po – przez wieki trwających – prześladowaniach, pogromach i wypędzeniu ich z innych krajów. Na terenach polskich obozy  powstały (oczywiście założone przez Niemców a Polacy nie mieli na to żadnego wpływu) dopiero po wybuchu wojny, gdzie pierwszymi ich więźniami byli przede wszystkim sami Polacy. Niektórzy z nich nie docierali nawet do tych obozów, bo byli likwidowani „po drodze”. Dopiero, gdy powstał plan zupełnej likwidacji Żydów (plan, oczywiście zrodzony w głowach wodzów Rzeszy Niemieckiej), zaczęto ich zwozić z całej Europy do Polski (bo tu mieszkało ich najwięcej – przypominam), gdzie najpierw tworzono getta a następnie wywożono do obozów śmierci. We Francji powstały obozy w Pithiviers, Drancy, Campiegne i Beaune-la-Rolande wyłącznie dla Żydów , skąd wywieziono 15.000 do Auschwic-Birkenau (w tym ponad 5000 kobiet i ponad 4000 dzieci). W Austrii powstało kilkadziesiąt obozów koncentracyjnych (po wcieleniu Austrii do Rzeszy, a więc jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej) z najcięższym w III Rzeszy – Mauthausen-Gusen, który założono już w sierpniu 1938 roku, w którym zginęło wiele tysięcy więźniów wielu narodowości, w tym również Żydów i polskiej inteligencji. Holandia może się również  „poszczycić” obozami w Amerfoort, Westerbork, Hertogenbosch, Czechy w Teresienstadt itd. Nie wymieniam pełnej listy, ponieważ nie jestem, aż tak naiwny, aby wierzyć tej młodej Żydówce, że o tym nic nie wie, bo – jeśli się ktoś tak bardzo interesuje swoją historią, szuka w różnych źródłach – przecież wystarczy kilka razy „kliknąć” do internetu, a nie ograniczać się tylko do czytania rewelacji  pana Grossa i jemu podobnych.

      Ta sama młoda Żydówka opowiada, jak to jakiś Polak (z niewyjaśnionego nam w filmie powodu) rzeźbi mozolnie śrubokrętem nagrobek jakiemuś Żydowi. Nie zostanie to jednak docenione – przynajmniej za jego życia – mówi. – Dlaczego? – Żydzi są pamiętliwi – odpowiada z dużo mówiącym uśmieszkiem. Pamiętliwość to cecha negatywna, takie osoby myślą, że nigdy się nie mylą i, że są lepsi od innych. Myślę, że tu chodzi o jeszcze wstrętniejszą cechę – mściwość. Tego rodzaju ludzie nie mają szans być szczęśliwymi, ponieważ idą przez życie mając żal do innych, stale myśląc o tym, aby życie, prawdziwych lub wymyślonych winowajców ich krzywd,  zamienić w piekło.

      Myślę, że wypada przypomnieć również tej młodej Żydówce pewne  bardzo znane nazwisko: Ettore Ovazza, który był przedstawicielem żydowskich faszystów i czołowym ideologiem włoskiego faszyzmu już od roku 1923. Oczywiście inni Żydzi budowali inny faszyzm w Rosji Sowieckiej – dla Polaków jeszcze potworniejszy, bo trwał dłużej.

      Właśnie któryś raz z kolei, oglądam film dokumentalny w telewizji „Dotknięcie anioła”. Stary człowiek (oczywiście Żyd) opowiada swoje dramatyczne losy i ocalenie. Opowiadając, wypowiada i te słowa: – „Każdy Żyd, który uratował się z pogromu, to tylko dzięki jakiemuś Polakowi. Ci ludzie to światło ludzkości, powinniśmy być im wdzięczni”.

Tu pasuje przytoczyć zdanie, które pięćset lat temu zanotował  Michał Anioł: – „Dobry człowiek, od spotkanego go dobra, staje się jeszcze lepszy, zły – jeszcze gorszy”.

       Może warto w tym miejscu wyjaśnić, dlaczego właściwie zajmuję się tym tematem… To proste i oczywiste – bo jestem wrednym, złośliwym, i nietaktownym draniem – ale nie antysemitą! Moja zła cecha charakteru objawia się tym że, na przykład: zupełnie normalny chłopiec jest dotąd dla mnie normalny a nawet sympatyczny, dopóki jego mamusia nie próbuje mi wmówić, że to śliczny i wyjątkowy geniusz. Sam się dziwię ale natychmiast widzę, że to „cudo” to właściwie pokraczny półgłówek. Lub, jeśli ktoś próbuje mi wmówić, że jakiś naród jest wybrany i wyjątkowy – natychmiast staram się dociec: – kto go wybrał, do jakich celów i oczywiście zaraz zwracam uwagę na jego cechy charakteru, jego postępki i historię. Każdy artykuł i każdą książkę o tym temacie analizuję, doszukując się tych prawd. Więc łamię sobie głowę dedukując… jeśli to sam  Bóg ich wybrał to, jaką rolę im przeznaczył, no bo chyba nie Aniołów – nie ma takiego narodu. Przypominam sobie osobiste kontakty i dwa tu przytoczę.

      Któregoś razu mój kolega szkolny – powiedzmy Abel (nie Kain) – zaprosił mnie do swojego domu. Ledwo weszliśmy do mieszkania, natychmiast pochwalił się swojemu tatusiowi, że sprzedał koledze jakieś zupełnie bezwartościowe znaczki za grube (wówczas dla nas) pieniądze – czyli go po prostu oszukał. Mnie ścierpła skóra, ale tatuś Abla (nie Kaina) poklepał synka po ramieniu i powiedział: – będą z ciebie ludzie synu!   

      Tu muszę wspomnieć również o koleżance ze studiów. Najpierw modliła się do pewnego dobrodusznego Gruzina z sumiastym wąsem o stalowym charakterze, który wymordował miliony ludzi, później obcałowywała wszystkie klamki na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu (gdzie znajduje się episkopat i inne urzędy kościelne), a  ślub oczywiście brała w katedrze. Następnie, gdy wiatr historii powiał z innej strony… podczas jej wystawy obrazów, gdy ktoś stwierdził, że maluje tematy z Nowego Testamentu – rozkładając ręce w dramatycznym geście,  histerycznym głosem oznajmiła: – nie ma czegoś takiego, jak Nowy Testament, nie ma! Proszę zauważyć: „czegoś takiego”.

      W przerwie pisania tego tekstu przeczytałem książkę Moniki Sznajderman „Fałszerze pieprzu”. Nie będę ustosunkowywał się do każdej wypowiedzi z książki pani Sznajderman, ponieważ musiałbym napisać drugą, przypuszczalnie dwa razy grubszą książkę, ale do kilku stwierdzeń pragnę się odnieść.

      W żyłach pani Sznajderman płynie krew polska i żydowska. Ta polska jest nawet innego koloru – błękitna, jednak dodatek żydowskiej – czerwonej nie dał trzeciego koloru – fioletu, co byłoby bardziej interesujące. Krew pani Sznajderman pozostała czerwona.

      Wprawdzie autorka „Fałszerzy pieprzu” napisała kilka ciepłych słów o kilku członkach swojej polskiej rodziny, ale w ogólnym kontekście, wybrzmiały raczej chłodno a nawet wrogo. Porównując swoją żydowską rodzinę, która po wkroczeniu Niemców cierpiała prześladowania i ginęła w obozie koncentracyjnym z rodziną polską, która w tym czasie urządzała przyjęcia i polowania, świadczy o polskiej rodzinie nie najlepiej, – ale tylko pozornie. Nie najlepiej brzmi, raczej takie porównanie. Co miała, zdaniem pani Sznajderman, robić polska rodzina… rzucać się pod pociągi wiozące Żydów do obozów? Jeść korzonki, spać w komórkach i się biczować? – Starali się żyć w miarę normalnie. Tysiące innych takich rodzin polskich, nie przeżyło, również ginęli w obozach lub byli wywożeni „na roboty” do Niemiec czy obozów w Rosji, skąd najczęściej już nie wracali.

      Prześladowania ich nie skończyły się nawet po wojnie. Gdybym chciał w ten sam sposób porównywać (choć to nie faire w obu wypadkach), jak pani Sznajderman porównywała polską rodzinę w czasie wojny z jej żydowską – napisałbym: gdzie była i jak reagowała część rodziny i pobratymcy pani Sznajderman, gdy (cytuję zdania z książki „Fałszerze pieprzu”): „Po Zygmunta przyjeżdżają 9 sierpnia 1949 roku. Wiozą go na Rakowiecką. Przesłuchują i torturują.” I dalej: „ Wśród tortur wymieni potem bicie kantówką i gumą, wbijanie igieł pod paznokcie, łamanie palców.” Kto to robił? – Proszę przeczytać mój tekst „Czy jestem antysemitą?” na tym samym portalu, Tu przypomnę tylko: Julię Prajs vel Julię Brystygier  czyli „Krwawą Lunę”, sadystyczną zbrodniarkę, szefową Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czy równie sadystycznego ubeka Józefa Różańskiego vel Goldberga, prokurator Helenę Wolińską, panów Światło, Bermana, Salomona Morela – Żyda okrutnika – to tylko ci „sławniejsi”. Oczywiście pamiętam i o polskich szmalcownikach ale nimi zajmują się różnego rodzaju Grossowie w setkach książek i artykułów.

      Na koniec mam kilka pytań: dlaczego już od zarania historii prześladowano Żydów i wypędzano ze wszystkich państw? Dlaczego Niemcy wpadli na ten szatański pomysł wymordowania wszystkich Żydów? Dlaczego inne państwa (oprócz Polski) się dołączyły lub były obojętne? Dlaczego, gdy zaczęły się prześladowania Żydów, żadne państwo nie chciało ich przyjąć? Dlaczego nie zareagował amerykański prezydent, który wiedział o wszystkim z raportu polaka Karskiego? Dlaczego Żydzi są dzisiaj tak łaskawi dla swoich morderców Niemców, a tak niesprawiedliwi i oskarżający Polaków, którzy ich ratowali i którzy tysiącami ginęli całymi rodzinami, pomagając im?

      Czy to nie przypomina zachowania Żydów sprzed dwóch tysięcy lat, którzy niewinnego „człowieka” skazali na ukrzyżowanie a mordercę kazali puścić wolno?


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo